Przestarzaly, ale genialny! Pierwsze 3 lata nie wiedzialem ze jest

. Psioczylem na malych żółtych ludzików że nie przewidzieli odpalania ma mrozie! I uzywalem opalarki. Kiepski efekt. Aż wystąpiła pierwsza awaria. Hamulce nie odpuszczały i sie grzały. Oddalem yanmara w rece znajomego mechanika traktornika. Co prawda nie "siedział" wcale w japończykach, ale naprawa byla prosta. Rozebrac, wyczyscic, przesmarować. I ten mechanik rozpływając sie nad logiczną i racjonalną konstrukcją uświadomił mnie. Oczywiście udałem że nic nowego dla mnie

. Takwięc płomieniówka a opalarka to niebo a ziemia. Przekrecam kluczyk lekko w prawo, kontrolki bardzo subtelnie "bledną" (nawet na nowym aku, oraz tak samo jak przy obrocie w lewo.), mijają sekundy, słysze pyknięcie w dolocie, odprężnik, rozrusznik, kilka obrotów ma odpręzniku (zależy jaki mróz #2-6# no nie, 6-20 obrotów wału, tak na wyczucie) wtedy mocno dymi z komina, puszczam odpr. i nie ma bata. To pyknięcie to jak sie domyślam zapłon "knota" , jaśli nie prosze mnie poprawić. Nie odpalałem nigdy traktorka ze świecami żarowymi. Co do nowego aku to racja na stówę, ale jakoś mi nie wychodzi
Pozdrawiam