W poście poprzednim opisywałem jak przygotowywałem kawałek pod wysianie facelii:
viewtopic.php?f=62&t=492&start=450#p12725
Wszystko było ładnie, ale do czasu.
Facelia gęsto powschodziła. Niedawno zakwitła. Pszczoły szalały i myślałem, że chociaż dla siebie trochę naniosą.
Problem się zrobił jak zaczęły się zbiory rzepaku:
Tak wygląda jeden kawałek facelii (najbliżej środka pola)


A tak wygląda przy rzepaku:




Ręce opadają...
Akurat sąsiad bronował po rzepaku. Oczywiście podszedłem zapytać co się stało że facelia czarna na połowie powierzchni.
Ja: -Panie, co się stąło z facelią, że taka czarna? Pryskałeś czymś ten rzepak?
On: Randapem.
Ja: No to chyba Ci trochę zeszło na moje pole.
On: Nie wiem.
Ja: Na drugi raz to może trochę dalej od granicy pryskaj, albo niżej opuść opryskiwacz żeby nie zdmuchiwało.
On: I tak już nisko miałem.
Ja: To może nie pryskaj jak wiatr jest, albo dalej od granicy pryskaj.
On: To zielskiem zarośnie i sobie nie poradzę.
____
Zero poczucia winy, przepraszam czy pocałuj mnie w dupe. Pretensje miej do wiatru.
Przecież nikt nie mierzy prędkości wiatru przed rozpoczęciem oprysków. Nikt mu z resztą niczego nie udowodni, a nawet jak by to szkoda poniżej progu karalności...
Czy te *uje mogą pryskać żywność przed zbiorem? Powinien być zakaz "dojrzewania" zbóż randapem. Poźniej jemy taki g*wno.
Prawdopodobnie przez to świństwo pszczoły przestały czerwić i rodziny się kurczą w oczach. Oczywiście z powodu zniszczenia pożytku głodówka w pasiece. Trzeba szybko cukier mieszać w ulach sucho!
Pozdrawiam.
